• Historia Szkoły Podstawowej

        im. Bolesława Grudniaka w Trojanowie

         Pierwsza szkoła powszechna w Trojanowie powstała w 1916 r. Zorganizowanie czteroklasowej szkoły zawdzięcza wieś woli mieszkańców, którzy chcieli mieć własną szkołę i inicjatywie młodego dziedzica Stanisława Ordęgi.

        Pierwsza szkoła powszechna w Trojanowie powstała w 1916 r. Zorganizowanie czteroklasowej szkoły zawdzięcza wieś woli mieszkańców, którzy chcieli mieć własną szkołę i inicjatywie młodego dziedzica Stanisława Ordęgi.
        Szkołę umieścił dziedzic w czworaku przy drodze wiodącej do Grąda. Pierwszą nauczycielką była Pani Biernacka młoda niezamężna, zamieszkała we dworze. W drugim roku istnienia szkoły, tj. w 1917 r., zmienił się lokal szkolny i nauczyciel. Właściciel dóbr trojanowskich przeniósł szkołę do innych czworaków, wystawionych przy głównej ulicy wiejskiej, wiodącej ze wsi w kierunku szosy Warszawa - Lublin.

        (Obecnie na placu po rozebranych czworakach mieści się m. in. przystanek autobusowy). Na potrzeby szkoły przeznaczona była jedna izba, w pozostałej części budynku mieszkali pracownicy dworscy. Na miejsce nauczycielki przybył młody kawaler nazwiskiem Piechociński.
        W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości przymusu szkolnego nie było, do szkoły uczęszczały tylko te dzieci, które chciały i którym sytuacja materialna na to pozwalała. Nauczyciela, bowiem opłacali sami rodzice. Uczniowie siedzieli na prymitywnych ławkach, zrobionych z desek przez rodziców, nie mieli podręczników, więc każdy przynosił taką książkę, jaką miał w domu, i z niej uczył się czytać. Liczba uczniów wynosiła ponad dwadzieścioro.
        W 1920 r. nauczyciel Piechociński został powołany do wojska. W czasie wojny polsko - bolszewickiej został ciężko ranny i amputowano mu nogę. Do Trojanowa nigdy nie wrócił.
        W 1920 r. szkoła w Trojanowie była nieczynna, a dzieci chodziły do szkoły w sąsiedniej miejscowości Żabianka. W tym czasie "czworak" został wyremontowany. Szkoła mieściła się w nim do 1925 roku. W dalszym ciągu pracował tylko jeden nauczyciel Antoni Furdal. Po kilku latach pobytu w Trojanowie przeniósł się do odległego o 8 km Życzyna - także w charakterze nauczyciela - a jego miejsce zajął Jan Wachnianin.
        W roku 1925 mieszkańcy Trojanowa zakupili duży, drewniany dom, który rozebrano, dołożono nieco nowego budulca i postawiono budynek przeznaczony tylko dla celów szkolnych. Nazwano go - od koloru ścian "białą szkołą". Nową szkołę usytuowano 1,5 km za wsią, na uboczu, aby zarówno dzieci ze wsi jak i z kolonii trojanowskich miały mniej więcej jednakową odległość do szkoły. Zbudowano ją tuż przy skrzyżowaniu szosy Warszawa - Lublin z drogą Życzyn - Żelechów(patrz zdjęcie). W budynku tym obok dwu izb lekcyjnych mieściło się niewielkie mieszkanie dla kierownika.


        Budynek tzw. Białej Szkoły

        W miarę jak zaczęło przybywać dzieci, a rodzice też zaczęli rozumieć potrzebę wykształcenia, zrodziła się ambicja posiadania siedmioklasowej szkoły, mieszczącej się w dużym wieloizbowym budynku. Myśl tę podtrzymywał wspomniany już "dziedzic" Stanisław Ordęga.
        W latach trzydziestych lokalne władze wykorzystały ustawę o rozwoju szkolnictwa na wsiach, która mówiła, że jeżeli społeczeństwo zobowiąże się pokryć 25% budowy obiektu - resztę dołożą władze centralne, wojewódzkie i powiatowe. 17 sierpnia 1930 r. położono kamień węgielny pod budowę dużej siedmioklasowej szkoły.
        W "Gazecie Powiatu Garwolińskiego" nr 6 z września 1930 r. ukazał się artykuł Pt. "Budujemy szkoły". Oto jego treść.

        BUDUJEMY SZKOŁY

        Poświęcenie fundamentów i wmurowanie kamienia węgielnego pod budujące się gmachy szkół powszechnych w Trojanowie i Życzynie gm. Trojanów.
        Przez kilka lat powiat wytężenie budował drogi - brak pomieszczeń szkolnych coraz bardziej dawał się odczuwać. Obecnie jednak szybko i zdecydowanie zdążają gminy do budowy szkół z inicjatywną i ofiarną pracą.
        Rada gminna gm. Trojanów z Bolesławem Grudniakiem, wójtem gminy, najszybciej i najenergiczniej wzięła się do pracy - i w dniu 17 sierpnia b.r. odbyło się poświecenie szkół w Życzynie i Trojanowie.
        Mimo niepogody zebrała się znaczna część mieszkańców - członkowie Rady gminnej, Dozoru Szkolnego, Komitetu Budowy, p. Turoboyski, Chłapowska, Szmidecki i nauczycielstwo. Przyjechał pan starosta Józef Kaczorowski, inspektor szkolny p. Kabaciński Wł., inż. Trojanowski, p. Piesio dyr. Kasy Komunalnej, p. Michalik zastępca Kier. Rachuby Wydz. Pow., pan Świżewski - sekretarz Sejmiku i pan Żółkoś - ref. kulturalno- oświatowy.
        W Życzynie poświęcenia dokonał i przemowę wygłosił ks. Proboszcz Wróblewski Miron, a o godz. 15-stej w Trojanowie kamień węgielny poświęcił ks. Proboszcz Grzeszko Stanisław, wygłaszając okolicznościowe przemówienie, zakończone staropolskim "Szczęść Boże" rozpoczętej pracy.
        Przemawiał p. Starosta Kaczorowski, uwydatniając potrzeby oświaty, a zatem i budowy szkół dla podniesienia dobra ogólnego, utrwalania i umacniania Polski - nawiązał do czynu sprzed laty dziesięciu, gdy w tych samych dniach zbiorowa i ofiarna moc narodu całego odparła nawałę bolszewicką - tak ta sama zbiorowa siła staje po latach dziesięciu z zapałem do odbudowy. Z uznaniem podniósł zasługi, zabiegi i pracę Rady gminnej Trojanowskiej, szczególnie zaś wójta gminy Bolesława Grudniaka, który nie szczędzi trudu i czasu, by dzieło zainicjowane przez siebie doprowadzić do końca. Inspektor szkolny p. Kabaciński podał za przykład do powiatu gminę, Trojanów - która nie narzekając i nie oglądając się - przystępuje do budowy, świadcząc swym zamierzeniem, chcieć to móc.
        Wójt gminy pan Bolesław Grudniak w gorących i pełnych nadziei słowach, w przemowie swej apeluje do gminiaków, by wytrwali w pracy, by i ci niechętni, którzy zawsze i wszędzie się znajdują, zrozumieli, że dobro i siła narodu spoczywa w tych twierdzach nowoczesnych, jakimi są szkoły. Chciałby, aby przy trudach i pracach wszyscy zgodnie podali sobie ręce - dla podniesienia kulturalnego, a to osiągnąć można przez dobrą naukę w dobrych szkołach. Dziękuje swym współpracownikom i gościom za obecność - kończy słowami Prezydenta Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego.
        "Oświata, która nie jest w stanie wykrzesać pięknych uczuć u młodego pokolenia narodu, nie prowadzi do wytworzenia pięknego i pełnego zdrowia organizmu państwowego"
        Uroczystość zakończona została wspólnym obiadem - wśród miłego nastroju - przeplatanego kilku serdecznymi przemówieniami.
        Oprócz szkół gm. Trojanów rozpoczęła budowę Domu Ludowego w Trojanowie.


        Możliwe, że to właśnie radni w tym składzie podjęli decyzję o budowie szkół w Trojanowie i Życzynie. Zdjęcia zrobiono przed budynkiem Urzędu Gminy w Trojanowie.
        Na zdjęciu: w środku z wójtowskim łańcuchem - Bolesław Grudniak; trzeci z lewej (siedzi) zastępca wójta Stanisław Kwas z Babic; drugi z prawej (siedzi) Kazimierz Kozuń - radny z Więckowa.
        W drugim rzędzie stoją: pierwszy z prawej - Antoni Marciszek radny z Trojanowa; pierwszy z lewej - Jan Zalech radny z Kozic; trzeci z lewej - Piotr Jurzysta radny z Dudek.
        Powstał komitet budowy szkoły, w skład, którego weszli: wójt gminy trojanowskiej Bolesław Grudniak i następujący gospodarze: Franciszek Kostyra i Antoni Marciszek z Trojanowa, Piotr Jurzysta z Dudek, Stanisław Kwas, Bronisław Jędrych, z Babic, a także słynny działacz wiciowy Piotr Chojecki też, z Babic.
        Część kosztów budowy pokryło społeczeństwo Trojanowa i okolicznych wsi: Skrudy, Rudy, Babic, Żabianki i Dudek. Każda z tych wiosek w ramach komasacji, która miała miejsce w tutejszej okolicy w latach 1924-1926, zostawiła grunt pod budowę szkoły i na inne cele społeczne. Sprzedano te ziemie, a pieniądze przeznaczono na zakup działki pod budowę szkoły i materiałów budowlanych. Poza tym wójt Bolesław Grudniak pożyczył od Ochotniczej Straży Pożarnej sporą sumę. W związku z tym, że społeczeństwo nie miało pieniędzy, aby ten dług oddać, OSP zgodziła się wziąć plac wraz z "białą szkołą" na własność. 

        Wzięto także pożyczkę z banku na niektóre materiały.
        Ogromne znaczenie miało ofiarowanie przez mieszkańców kamieni i drzewa. Społecznie przywożono też furmankami cegłę z Dąbi, blachę z Ryk, wapno oraz wszystkie potrzebne materiały budowlane.
        Opłacono tylko najważniejszych fachowców np. inż. Stanisława Bakierę głównego technika budowlanego, głównego murarza Kryczkę murarzy braci Braunów z Przesmyka i kilku innych niezbędnych pracowników, natomiast wszystkie czynności pomocnicze wykonali mieszkańcy sami. Codziennie sołtys wyznaczał grupę ludzi do roboty. Nie sposób wymienić wyróżniających się w pracy, bo wszyscy byli ofiarni.
        Wójt Grudniak(patrz zdjęcie poniżej) przeliczył się z możliwościami gminy. Funduszów niestety nie starczyło. Bank zaczął domagać się spłaty rat również Żydzi, którzy skredytowali blachę, chcieli odzyskać pieniądze.

        Szkołę w Trojanowie budowano w latach 1930-1932, a wykończenie jej zajęło wiele lat. Do wybuchu wojny oddano do użytku parter i pierwsze piętro, a dopiero po wojnie drugie. W związku z tym w pierwszych latach oddawania do użytku nowego gmachu wynajmowano jeszcze izby lekcyjne u Marii i Franciszka Kostyrów i innych gospodarzy, mieszkających w pobliżu szkoły.
        Gmach szkolny to piękny, okazały budynek najwyższy w promieniu kilkunastu kilometrów. Od koloru cegły nazwali go mieszkańcy "czerwoną szkołą" i, mimo że obecnie jest otynkowany, dawna nazwa pozostała w słownictwie starszych ludzi.

         

         

        Jest już parter i pierwsze piętro. Budowę szkoły nadzoruje zastępca wójta Stanisław Kwas. Na zdjęciu u góry drugi z prawej. (fotografia ze zbiorów p. Jerzego Kwasa.)

         

        W roku 1930 przejeżdżał przez Trojanów prezydent Rzeczpospolitej Ignacy Mościcki. Wzdłuż drogi stały dzieci szkolne machające chorągiewkami, a przed niewykończoną szkołą zgromadzili się tłumnie mieszkańcy Trojanowa i okolic z dziećmi, aby przyglądać się przejazdowi prezydenta.

        W planie było osiem izb lekcyjnych, pokój nauczycielski, pomieszczenie na sprzęt szkolny, 2 jednopokojowe mieszkania dla nauczycieli (zamierzenia zrealizowano). Dobudowano jednocześnie przylegający do szkoły od strony wschodniej niewielki budynek - mieszkanie kierownika szkoły. Pomieszczenie składało się z dwu dużych pokoi, dużej kuchni, spiżarni i 2 przedpokoi. Zarówno w budynku szkolnym jak i w mieszkaniu kierownika przewidziano duże okna, dające wystarczającą ilość światła. Usytuowanie szkoły było podobne do poprzedniej. Zbudowano ją przy tej samej szosie Warszawa-Lublin, która tuż przy szkole krzyżuje się z drogą wiodącą z Życzyna do Kłoczewa.
        Lokalizacja szkoły kilkadziesiąt metrów od jezdni jest jednak dzisiaj bardzo niekorzystna, gdyż przejeżdżające pojazdy utrudniają prowadzenie zajęć przy otwartych oknach.
        Rok szkolny 1933/1934 - był pierwszym, w którym zostały oddane do użytku dwie izby lekcyjne w nowym budynku. Jednak przy ciągłej ciasnocie lokalowej i braku sił nauczycielskich niektóre klasy uczyły się systemem łączonym i ciągle wynajmowane były izby u gospodarzy.
        Na początku lat trzydziestych przeniesiony został do Wilkowyi dotychczasowy kierownik szkoły, Jan Wachnianin. Jego miejsce zajął Piotr Baran. W roku szkolnym 1934/35 w dokumentach szkoły widnieją nazwiska nauczycieli: Wiktoria Kłosiewiczowa, Antoni Faustman i Karol Krupa.
        W roku szkolnym 1936/37 przestaje pracować w Trojanowie A Faustman a pojawiają się Bronisława i Jan Leszkowie.

        Zdjęcie przedstawia szkołę i drogę, która jest żwirówką. Niektórzy nazywają ją szabrową. Widoczne już z daleka małe świerki wskazują, że fotografię wykonano w I połowie lat trzydziestych, bowiem wtedy kierował szkołą Piotr Baran, który zadbał o ich posadzenie.

        Dopóki szkoła w Trojanowie miała tylko trzy oddziały chodziły do niej dzieci z Trojanowa i z folwarku, ale kiedy stało się siedmioklasową, to do starszych klas zaczęły uczęszczać dzieci także z okolicznych wiosek bliskich i całkiem odległych. Spotykamy, więc absolwentów klasy VII z Trojanowa, Dadzina, Gronda, Jagiełły, Kłoczewa, Rudy, Samotni, Babic, Rososzy, Derlatki, Kawęczyna, Skrudy, Żabianki, Dudek, Niwy Babickiej i Korytnicy.
        Nauczyciele okresu międzywojennego to wielcy społecznicy. W powiecie garwolińskim, do którego należał Trojanów, był dość prężny ruch młodzieżowy. Już w 1918 roku odbyło się pierwsze organizacyjne zebranie Zarządu Powiatowego Centralnego Związku Młodzieży Wiejskiej. Organizatorami kół młodzieżowych byli niemal zawsze nauczyciele. Dzięki nim Związek Młodzieży Wiejskiej Rzeczpospolitej Polskiej "Wici" był najliczniejszą organizacją powiatową w województwie lubelskim. Choć pedagodzy nie należeli do tej organizacji, nie przeszkadzało im to jednak w braniu bardzo aktywnego udziału w pracach wiciowców. Praca ZMW RP skupiła się głównie na podnoszeniu kultury i oświaty wśród młodzieży. Główne formy pracy to wspólne czytanie książek, gazet, urządzanie zabaw, obchodów rocznic narodowych, przedstawień teatralnych. Powstały również chóry a nawet orkiestra smyczkowa. Wiele uwagi poświęcono też sprawom kultury rolnej.
        Przedwojenne władze oświatowe dużą wagę przywiązywały do zajęć śpiewu. Wyznaczano repertuar do śpiewania, polecano książki i czasopisma, z których można było czerpać teksty i nuty, organizowano kursy dla kierowników zespołów orkiestrowych i chórów szkolnych.
        Organizatorem życia muzycznego gminy był nauczyciel trojanowskiej szkoły, Faustman, twórca nauczycielskiego trzyosobowego zespołu skrzypcowego, który grał na zabawach tanecznych, zebraniach KGW, kursach szkoleniowych. Zorganizował on także orkiestrę. Grała w niej młodzież i starsze dzieci. Chór szkolny kierowany też przez Faustmana występował na uroczystościach szkolnych, w czasie ważnych świąt kościelnych i na pogrzebie zmarłego nauczyciela. Po wielu, wielu latach Eugeniusz Jurzysta z Dudek wspomina, jak grał z orkiestrą w Krępie na kopcu Kościuszki.
        Nauczyciele nieśli także kulturę słowa. Karol Krupa był reżyserem sztuk teatralnych, przygotowywanych z młodzieżą i dziećmi. Z różnorodnym repertuarem objeżdżał nawet pobliskie koła wiciowe. Dostarczało to młodzieży oprócz przeżyć emocjonalnych i kulturalnych także kilka złotych do ubogiej kasy. Dobór sztuk teatralnych dostosowany był do poziomu i gustu odbiorców. Były to m. in. "Wesele wiejskie" Franciszka Bolka, "Kapral Szczapa na biwaku" Karola Krzewskiego-Lilienfelda, "Miłość strażaka" Władysława Junoszy-Szaniawskiego.
        W 1937r. nastąpiła zmiana na stanowisku kierowniczym. Odszedł z Trojanowa Piotr Baran, a przybył Stanisław Stasiak. Od tego roku ustalił się skład grona nauczycielskiego, który przetrwał okupację i pierwsze lata po wkroczeniu Armii Czerwonej. Byli to oprócz wymienionego już kierownika szkoły Bronisława i Jan Leszkowie, Wiktoria Kłosiewiczowa i Karol Krupa.
        Szkoła w tych latach była bardzo uboga w pomoce naukowe. Wszystkie możliwe do zebrania środki pieniężne szły na wykończenie coraz to nowych izb lekcyjnych, toteż wszystkie znajdujące się w szkole pomoce przechowywane były w kancelarii kierownika szkoły. To stąd nauczyciele brali je na lekcje, a kierownik pilnie strzegł, aby po wykorzystaniu były odnoszone na miejsce. Pod okiem kierownika wydawały się najbezpieczniejsze. Wydaje się, że najdroższą a przy tym i najcenniejszą pomocą naukową było radio. Także sprzętów szkolnych musiało być niewiele, skoro wszystkie na czas wakacji gromadzono także w kancelarii, pozostawiając w klasie jedynie portrety.
        Nie tylko w pomoce naukowe szkoła była uboga. Państwowe władze oświatowe też dysponowały skromnymi funduszami. Okólniki przypominają, bowiem często, aby pisma wysyłane ze szkoły do Inspektoratu w Puławach były gromadzone w jedną kopertę celem oszczędzania na znaczkach pocztowych. Jeszcze bardziej wskazane było wysyłanie pism przez płatników pensji, którzy raz w miesiącu docierali do szkół.
        Nic dziwnego, bo sytuacja szkoły była odzwierciedleniem sytuacji ekonomicznej społeczeństwa. Pod tym względem było spore zróżnicowanie widać to po uczęszczaniu dzieci do szkoły. Klasy były nieliczne, mimo że uczęszczały do nich dzieci z wielu okolicznych wiosek (dziś te wioski mają własne szkoły). Chęć kształcenia przed wojną przejawiały rodziny zamożne, rozumiejące znaczenie nauki i mające fundusze, ponieważ szkoła była płatna. Większość społeczeństwa miała kłopoty nawet z należytym wyżywieniem swoich rodzin.
        W 1938 r. w szkole widać całkiem wyraźne symptomy zbliżającej się II wojny światowej. MWRiOP w porozumieniu z Inspektorem Obrony Powietrznej Państwa zarządziło przeszkolenie nauczycieli wszystkich typów szkół w zakresie obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej. Nauczyciele mieli wyjechać na trzydniowy kurs, aby potem przeszkolić uczniów klas starszych.
        Dnia 1 września 1939 r. w szkole trojanowskiej nie rozpoczęto zajęć szkolnych. Nauczyciele K. Krupa, J. Leszko i S. Stasiak zostali zmobilizowani, toteż nie było pełnej kadry nauczycielskiej. W zawierusze wojennej i niepewności jutra nauczycielki: W. Kłosiewiczowa, i B. Leszkowa nie odważyły się wszcząć zajęć szkolnych.
        Wrogie samoloty bombowe kilkakrotnie brały sobie za cel rzucający się w oczy budynek szkolny. Na szczęście trafiały w boisko i pola okalające szkołę. W wyniku bombardowań wyleciały z okien wszystkie szyby.
        15 października 1939 roku weszli do Trojanowa Niemcy. Ich pojawienie się oznaczało całkowitą zagładę dla uczniów wyznania mojżeszowego. Rodziny żydowskie mieszkały w Trojanowie, Żabiance, Rudzie i Babicach. Zajmowały się głównie pracą w młynach, niektórzy szewstwem a nieliczni byli wyrobnikami na folwarku rodziny Ordęgów.
        W arkuszach ocen z roku 1937/38 widnieją nazwiska dzieci żydowskich, które po wojnie nie zasiadły już w naszych szkolnych ławkach a ich rodziny nie pojawiły się w swoich domach we wspomnianych wyżej miejscowościach.
        Niemcy zajęli na swoje potrzeby szkołę i wszystkie pobliskie domy. Na boisku pobudowali szopy dla samochodów. Szkoła i okoliczna ludność nie ucierpiały bardzo, gdyż dowódca oddziału stacjonującego we wsi był synem Polaka, który jako jeniec wojenny przebywał w Niemczech w czasie I wojny światowej, ożenił się z Niemką i tam pozostał. Przekazał, więc swemu synowi umiejętność władania językiem polskim a także nieco sentymentu do Polaków. Dowódca niemiecki, bowiem nie pozwalał zabijać i rabować miejscowej ludności ani niczego dewastować. Był jednak pod urokiem Hitlera. Przekonywał miejscowych chłopów, że potęga hitlerowska jest ogromna, niemożliwa do pokonania, dlatego trojanowiacy nie powinni się przeciwstawiać Niemcom, bo mogą ściągnąć na siebie nieszczęście.
        Tymczasem niemieckie władze okupacyjne wydały rozporządzenie, aby Polacy wracali do swoich dawnych miejsc pracy. W związku z tym wrócili do wsi trzej nauczyciele, których oddziały wojskowe zostały rozbite, ale nie wzięte do niewoli. Potrzeba stabilizacji w okupowanym kraju kazała dać pozwolenie na otwarcie szkół powszechnych. Pod koniec 1939r. Niemcy udostępnili dwie sale na pierwszym piętrze na potrzeby szkoły. Rozpoczęła się nauka na zmiany, bowiem klas było za mało.
        Wraz z udostępnieniem pozostałych sal warunki lokalowe szkoły wróciły do stanu przedwojennego. Nie wszystko jednak pozostało jak dawniej. Trojanów należał teraz do Generalnej Guberni - dystrykt lubelski, powiat puławski. Kierowanie i administrowanie szkołami powierzono Wydziałowi Nauki, Wychowania i Wykształcenia Ludowego przy Urzędzie Generalnego Gubernatora. Analogiczne wydziały utworzono przy władzach okręgowych i powiatowych. Inspektorami szkolnymi w powiecie puławskim byli: Franciszek Świgost do września 1940r., a następnie do końca wojny - J. Mamczur. Do stanowiska inspektora szkolnego został też przydzielony radca szkolny, który najczęściej stawał się czynnikiem decydującym w sprawach szkolnictwa. Radcami, bowiem byli ludzie posiadający niemiecką przynależność państwową lub przynależność do narodu niemieckiego.
        Z początkiem 1940r. wyszło zarządzenie, aby odebrać uczniom wszystkie elementarze, wypisy do języka polskiego, podręczniki do nauki historii i geografii Polski. Książki te miały być zebrane, zamknięte w zaplombowanej szafie lub wywiezione. Władze niemieckie rozkazały też zamknąć bibliotekę szkolną. Wydaje się, że to zarządzenie zostało częściowo zbojkotowane, bowiem w późniejszym okresie uczniowie posiadali te podręczniki i uczyli się z nich na tajnych kompletach.
        Języka niemieckiego dzieci też nie uczyły się mimo surowych nakazów władz niemieckich i organizowania kursów dla nauczycieli mających uczyć tego języka. Kierownictwo szkoły tłumaczyło się prawdopodobnie tym, że nie ma w Trojanowie nikogo, kto znałby ten język na tyle, żeby mógł nauczyć innych. Jednocześnie wiadomo, że nauczyciel K. Krupa znał ten język.
        Baza lokalowa szkoły przedstawiała się bardzo niekorzystnie. Do czerwca 1940 r. dzieci uczyły się w budynku szkolnym. Nowy rok 1940/41 rozpoczęto wprawdzie w salach do tego przeznaczonych, ale po kilku tygodniach żandarmeria niemiecka zabrała 3 klasy, mieszczące się na dole, udostępniając tylko 2 na pierwszym piętrze. Po pewnym czasie Niemcy usunęli dzieci i z tych klas. Szkoła mieściła się wtedy w jednej sali "białej szkoły".
        17 stycznia 1941r. w myśl zarządzenia władz niemieckich dzieci przestały się uczyć zupełnie. W kwietniu zakaz odwołano, ale okazało się, że do czerwca już nie można nadrobić straconego czasu.
        A oto kilka fotografii szkoły sprzed okupacji i w czasie jej trwania.

         


         

        Fotografia wykonana 27 września 1941 roku. Przedstawia budynek szkoły w Trojanowie i drogę.

         




         

        W roku 1943/44 Niemcy po wywiezieniu zboża udostępnili szkołę dla nauczania. Wkrótce jednak przybyło tu wojsko węgierskie i znów zajęło szkołę dla swoich celów. Urządziło tu kuchnię i miejsce noclegowe dla wojsk. Za szkołę służyły wymienione już izby gospodarzy oraz mieszkania prywatne nauczycieli. Rok 1944/45 przyniósł znów rozpoczęcie nauki w szkole macierzystej, ale w związku z ofensywą styczniową wojsk radziecko-polskich w 1945 r. parter szkoły zajęli Rosjanie. Dobudowali też do budynku szkolnego prowizoryczną piekarnię. Taki stan rzeczy istniał do wiosny. Po odejściu wojsk radzieckich szkoła służyła i służy do dziś tylko celom szkolnym.
        Są i inne dowody odwagi, patriotyzmu i pracowitości trojanowskich nauczycieli. Wspominałam już o przechowywaniu zakazanych podręczników na strychu i w mieszkaniu kierownika szkoły. Pomoce naukowe, np. mapy i obrazy historyczne, kierownik rozmieścił w domach prywatnych, żeby nie uległy zniszczeniu i zabraniu. 24 czerwca 1940 r. urządzono uroczyste zakończenie roku szkolnego. "Odegrano wtedy sztukę na temat zajęcia szkoły przez wojska niemieckie, mówiono patriotyczne wiersze, a nawet wierszowaną przepowiednię Wernyhory". Sądzę, że tekst wspominanej sztuki ułożył ktoś z nauczycieli. Także w czerwcu 1944 r. zakończenie roku szkolnego było niezwykle uroczyste. Odbyło się w lesie. Tam dzieci śpiewały zakazane przez Niemców piosenki.
        Terror nie odstraszał też naszych nauczycieli od akcji na polu militarnym. Karol Krupa, Stanisław Stasiak i Wiktoria Kłosiewiczowa należeli do Armii Krajowej. Pozostali nie należeli do organizacji. Najbardziej aktywny w dziedzinie walki z Niemcami i licznymi w tych okolicach bandami złodziei był Karol Krupa. Jako oficer przedwojenny zorganizował oddział, który między innymi spowodował wykolejenie się niemieckiego pociągu towarowego w Rososzy k/Ryk.
        Nauczyciele przetrwali okupację, jednak w szkole pozostał tylko kierownik S. Stasiak, bowiem odszedł także Jan Leszko. W 1944 r. wstąpił do LWP, a po wojnie pracował w Urzędzie Bezpieczeństwa w Garwolinie. Jego żona Bronisława pracowała jeszcze rok w Trojanowie, po czym także opuściła naszą szkołę.
        Materialne położenie nauczycieli w czasie okupacji było bardzo złe. Pensje nie zawsze były wypłacane w porę, a w okresie przerw wcale. Przeszeregowań do wyższej grupy ze względu na lata pracy nie było. Toteż różnie sobie nauczyciele radzili. Kierownik S. Stasiak hodował zawsze dwie świnie i sporo królików, które trzymał w obórce u Władysława Maraszka. K. Krupa w przerwach, kiedy szkoła była nieczynna, żywił się u rodziców. W tym celu przebywał- najczęściej pieszo 80 kilometrową odległość do rodzimej Kamionki i wracał, kiedy nauka w szkole znów się rozpoczynała i można było liczyć na pensję. Wiktoria Kłosiewiczowa dała w dzierżawę pole, które przypadło jej w spadku po zmarłym mężu, i otrzymywała w produktach żywnościowych czynsz dzierżawny. To pomogło jej przetrwać.
        Wszyscy wojenni nauczyciele przestali pracować w naszej "czerwonej szkole". Wiktoria Kłosiewiczowa została aresztowana z powodu przynależności do AK, Karol Krupa musiał uciekać na Ziemie Odzyskane, ponieważ i jemu groziło to samo, Jan Leszko zaczął pracować w Garwolinie w Urzędzie Bezpieczeństwa, a jego żona przeniosła się także do tego miasta. Kierownik Stasiak został zabity, prawdopodobnie, że zgodził się zostać przewodniczącym referendum ludowego w czerwcu 1946 r.
        Jak przed wojną klasy były nieliczne, mimo, że nasza szkoła była zbiorcza, tak po wojnie liczebność klas była szokująca. W roku 1945 klasa II liczyła 75 uczniów, III 53 dzieci, a klasę czwartą podzielono na dwie, gdyż liczba uczniów wynosiła 80. Taka sytuacja była w latach czterdziestych i częściowo pięćdziesiątych, głównie z powodu braku nauczycieli, bo okupanci niemieccy i radzieccy zdziesiątkowali inteligencję. Poza tym nowa władza zapewniła bezpłatne nauczanie, więc rodzice skwapliwie skorzystali z tego wysyłając wszystkie swoje latorośle do szkoły.
        W Polsce socjalistycznej nasza szkoła także zmieniała się i udoskonalała. Uczyli w niej coraz staranniej wykształceni nauczyciele, a ilość pomocy naukowych ciągle wzrastała. Nasza biblioteka w 1948 r. liczyła 160 egzemplarzy książek, a dziś posiadamy 9993 tytuły. W latach sześćdziesiątych doprowadzono wodę, założono centralne ogrzewanie i otynkowano szkołę. W latach siedemdziesiątych wymieniono wszystkie meble w klasach oraz wybudowano nowe komórki i garaże. Do szkoły zakupiono aparat filmowy, radia, telewizory, magnetowidy, rzutniki, epidiaskopy, sprzęt muzyczny. Urządzono świetlicę i kuchnię, gdzie można zaczekać na autobus oraz zjeść obiad. W latach dziewięćdziesiątych - już po zmianie ustroju - dobudowano dwie sale lekcyjne. 

        Zdjęcie szkoły z lat siedemdziesiątych

        10 stycznia 1998 r. oddano do użytku salę gimnastyczną z zapleczem, wkrótce potem studnię głębinową. W latach późniejszych szkoła doczekała się sali informatycznej z dziesięcioma komputerami.
        W pierwszym dziesięcioleciu XXI szkoła w Trojanowie systematycznie się rozwija. Na uwagę zasługuje fakt, iż po wprowadzeniu reformy w 1999 r. nasza szkoła zmienia nazwę na Zespół Szkół Trojanowie, w skład, którego wchodzi Szkoła Podstawowa im. Bolesława Grudniaka oraz Publiczne Gimnazjum.
        W latach 2001-2008 odremontowano wszystkie szkolne sale lekcyjne i ciągi komunikacyjne. Przed głównym wejściem do szkoły wyłożono kostkę i zmieniono schody. Również przed głównym frontem budynku położono chodnik z kostki brukowej i zasadzono ozdobne krzewy

        .


        W całym budynku wymieniono stolarkę okienną i drzwi na niskoemisyjne. Dzięki staraniom dyrektora szkoły oraz dobrej współpracy z Wójtem i Samorządem Gminy Trojanów - szkoła została wyposażona w dwie nowoczesne pracownie multimedialne z dostępem do Internetu oraz Internetowe Centrum Informacji Multimedialnej dla biblioteki szkolnej. W 2008 r. zamontowano monitoring wizyjny, który znacznie poprawił bezpieczeństwo. W szkole dobudowano łącznik, który połączył budynek szkoły z odrębnym do tej pory budynkiem stołówki. Instytucja systematycznie doposażona jest w pomoce dydaktyczne, które służą podnoszeniu jakości kształcenia.


        W szkole istnieje Koło Kronikarskie, które nieustannie spisuje historię szkoły, działa też Koło Teatralne. Na uwagę zasługuje też działalność chóru szkolnego odnoszącego na szczeblu powiatu garwolińskiego i ryckiego.
        Mamy nadzieję, iż szkoła w Trojanowie będzie się nadal rozwijać i szczycić swoją działalnością.
        Od początków istnienia szkoły kierowali nią następujący nauczyciele:

        Pani Biernacka 1916-1917
        Pan Piechociński 1917-1920
        Antoni Furdal 1921-1924
        Jan Wachnianin 1924-1934
        Piotr Baran 1934-1937
        Stanisław Stasiak 1937-1946
        Władysław Bober 1946-1949
        Jan Ogorzały 1949-1961
        Jan Kalata 1961-1971
        Zofia Kalata 1971-1973
        Adam Osmólski 1973-1999
        Marzanna Miodowska 1999-2001
        Piotr Osmólski 2001 - obecnie

        Oprócz kierujących naszą szkołą, nauczało w niej około osiemdziesięciu nauczycieli.

        Historię szkoły opracowali:

        Alicja Osmólska - emerytowana nauczycielka historii
        oraz Piotr Osmólski - obecny dyrektor szkoły i nauczyciel historii